Rozmawiam przez telefon z Młodszą Siostrą.
– I jak tam przygotowania do występu? – pytam grzecznie.
– Jakiego występu?
– No, w Mili przedszkolu… Potrafisz zrobić bakugany, transformersy, pistolety i inne lalki Barbie z balonów?
– Przestań! Umiem zrobić pieska! – odpowiada dumnie Młodsza Siostra.
– Oooo, to widzę, rządzisz!
– Z pieska można zrobić wszystko! Zrobi się dłuższą szyję, jest żyrafa, krótszą – kotek, a zupełnie króciutką – myszka. Umiem też zrobić kwiatek. Zresztą będę plątać różne kształty i pytać: co to? Wiesz, dzieci mają ogromną wyobraźnię – zawsze coś zobaczą. A Mila zyska w oczach grupy – taka matka, która umie robić takie cudeńka, to nie byle kto!
– Dobrze, że umiesz zrobić chociaż pieska – pocieszam ją.
– Ej, umiem zrobić mnóstwo kształtów! Tylko zastanawiam się, czy powinnam wykupić jakieś dodatkowe ubezpieczenie…
– A co, boisz się, że rozczarowany tłum maluchów obrzuci Cię kaszką manną?
– Ty na starość robisz się taka zgryźliwa! Pomyślałam, że na koniec rozdam im baloniki, niech dzieciaki porobią sobie zwierzątka… ale żeby sobie krzywdy tymi balonami nie zrobiły… nie wiem, oczu nie powybijały.
– Halo! To są tylko baloniki! Może po prostu ich nie dozbrajaj!