Jestem chora, skrzecząca, rozbita. Snuję się po domu i szukam akceptacji. Padło na Kaja (z reguły w takich okolicznościach pada na Kaja, dzieci staram się oszczędzać):
– Powiedz mi coś miłego.
– Uwielbiam cię.
– Dobrze! Tylko dlaczego mówiąc to, kręcisz przecząco głową? Powtórz z większym przekonaniem.
– Tak – i dalej kręci głową.
– Poleciałeś po krawędzi, wiesz?
– Bo nagle poczułem nieodpartą chęć życia na krawędzi.
– I jak ci?
– Już mi przeszło.