Slawus i ja siedzimy w pracy na konsultacjach. Gadamy. Co pewien czas przychodzą studenci [w końcu to czas dla nich]. Mój kolega zauważa błyskotliwie:
– Ja mógłbym nawet polubić tę pracę, tylko ci studenci… po co tu oni?!
– Niestety, każda praca ma jakiś minus. W przypadku uczelni, to studenci.
– Ale tu tych minusów są tysiące…
****
Skończyłam rozmawiać z Kajem przez telefon. Slawus z przekonaniem:
– Tak, tak, faceci to podłe dranie i łobuzy.
– Ty to powiedziałeś. Ja nie powiem złego słowa o facetach, bo znam głównie fajnych gości. Mam cudownego męża, kapitalnego kolegę…
Spojrzał na mnie, wietrząc podstęp.
– A nie, nie znasz go.
****
Co chwilę któryś z kolegów zagląda do naszego pokoju. Częstujemy dowcipem, kawą lub małą uszczypliwością. Jeden z nich nadział się na to ostatnie i oznajmił:
– Powinniście wywiesić na drzwiach ostrzeżenie: „Loża szyderców”.
Slawus na to:
– Właśnie zastanawiamy się, czy nie lepsze byłoby: „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie.”