Kaj krząta się w fartuszku po kuchni, robi obiad. Rozlega się dzwonek u drzwi, więc otwiera. W drzwiach stoi przyodziany w garnitur, białą koszulę i krawat głosiciel Dobrej Nowiny. Kaj przez chwilę słucha gościa, dość szorstko dziękuje i zamyka drzwi, po czym monologuje:
– Był mało przekonujący. Mało radośnie głosił swą dobrą nowinę. Ale z drugiej strony, zobaczył mnie w tym fartuszku i pomyślał, że dla takiego gościa jak ja, jego dobra nowina może być za mało dobra.