Noc. Przychodzę do łożnicy. Kaj na mój widok:
– Kobieto, nie masz litości! Znowu w tej czerwonej koszulce, która działa na mnie, jak płachta na byka.
– Przecież ty nie masz siły! Mówiłeś, że jakiś walec przejechał dziś po tobie, czy koparka…
– No wiesz, jak byk nie atakuje, to płachta atakuje jego.
Zignorowałam to zaproszenie do gry wojennej dwuosobowej, ale mój rzekomo przejechany przez walec życia małżonek nie ustępował:
– Ty, czerwona! Ty, pachnąca! Ty już wiesz co!
– Kaj, noc święta! Już prawie spałeś.
– Kochana, tym czerwonym wdziankiem umarłego byś podniosła.
– Umarłemu?? Też mi komplement! Przecież on jest sztywny!
Dziś dostrzegłam pozytywny aspekt tych nocnych „pogaduszek” – Kaj z pewnością nie jest daltonistą, skoro kolor czerwony tak bardzo go stymuluje;) Co prawda nie potrafi nazywać kolorów, ale je rozróżnia:)