Kaj ma dziś najwyraźniej dzień „nieokiełznanej miłości”. Położył się po obiedzie. Zaglądam do sypialni. Prosi mnie:
– Kaja, nawal się na mnie!
– No coś ty, przecież przed chwilą jadłeś.
– To nic! Chcę poczuć ciężar miłości!
****
Krzątam się po kuchni. Przychodzi Kaj i tuli się.
– Kaj, możesz mnie na trochę przestać kochać? Robię muffinki, nie pomagasz mi tym duszeniem!
– Ale jak przestać?! Przecież mnie ta niewyrażona miłość zabije!
– Ach tak, lepiej żeby zabiła mnie?
****
Jestem podziębiona. Kaj całuje mnie. Odpycham go.
– Nie całuj mnie, ja dziś przekazuję samo zło.
– Oj, przekaż mi, przekaż, co masz najlepszego!