Jedziemy autem. Kaj opowiada mi o problemie, z którym mierzy się ostatnio jego przyjaciel Pat:
– Jego żona chce, by kupili nowe auto.
– Mają dwa, prawda?
– Tak, ale ona chce fabrycznie nowe. Pat jej tłumaczy, że to nie ma sensu. Przedstawił jej wyliczenie, że taniej będzie wszędzie jeździć taksówką, łącznie z wyjazdami na wczasy. Ale ona uparła się i kłócą się z tego powodu strasznie.
– Ale przecież wiadomo, że żona Pata wygra.
– No wygra. I on wiem, że ona wygra, ale teraz Pat ma dobrze, bo są na etapie cichych dni i chce żeby to trwało jak najdłużej.
– Żeby ciche dni trwały jak najdłużej?!
– Tak, bo on to bardzo lubi.
– Lubi ciche dni?!
– Bardzo.
– Dlaczego?
– Bo może wtedy robić, co chce.
– Ale WY jesteście perfidni! Ty też lubisz ciche dni?! Już nigdy ich nie będziesz miał!
– Ja nie.
– Akurat teraz ci uwierzę!
– Ja nie lubię, bo ja zawsze robię, co chcę.
I całe szczęście;)