Wchodzę do sypialni, Kaj leży na łóżku i prosi:
– Nawal się na mnie.
– Przed chwilą jadłeś.
– To nic. Nawal się na mnie, bo ciebie tylko brakuje mi do pełni szczęścia.
I tak prosi, prosi, aż ulegam.
– O, teraz mi wszędzie dobrze! Jesteś tą wisienką na torcie.
– Daj spokój, to głupie. Żołądek masz pełen i teraz ci wszystko podchodzi…
– Oj, i to jak mi podchodzi!
Zaczęłam się śmiać.
– Kaja, przestań się chichrać, bo teraz to mi naprawdę podchodzi!