Wracamy z parku linowego i dzielimy się wrażeniami. Lulu opowiada, jak na jednej z przeszkód straciła siły i musiała chwilę powisieć na uprzęży.
– Dawniej miałaś rączki silniejsze, potrafiłaś przejść na samych rękach wszystkie drabinki – zauważam.
– To nie rączki słabsze, to dupka cięższa – konkluduje Kaj.
****
Rozochocony sukcesem Kaj zapala się:
– Następnym razem dzieci zostają na dole i robią zdjęcia, a ja z mamką idę na najtrudniejszą trasę. Tam trzeba mieć 170 cm. Masz?
– Przecież wiesz, że nie mam.
– To nic założysz najwyższe szpilki i pomkniesz, przecież ty jesteś bardzo sprawna.
– Ta, może jeszcze małą czarną włożę, żeby strój był kompletny.
– Oj, nie przesadzaj, przecież to do lasu!