Wczesny ranek. Kaj zachwyca się częścią mego ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetność.
– Ale masz cudne goloneczki.
– Chyba cię pogrzało! To nie są goloneczki… balerony?
– Coś ty… jaka to część?
– Schab?
– Wiem! – rzekł Kaj z triumfem. – To są szyneczki.
Po chwili próbuję uwolnić się z miłosnego uścisku. Kaj nie chce jeszcze zaczynać dnia i usiłuje mnie zatrzymać. Argumentuję:
– Puść mnie. Chcę cię uszczęśliwić, dziś ja zrobię kawę i przyniosę ci do łóżka.
– Jeśli chcesz mnie uszczęśliwić, to przynieś mi do łóżka szyneczki!