Wczesny ranek. Nieprzytomna sunę w stronę łazienki. Gdzieś po drodze natykam się na Kaja, który zaczyna mnie podskubywać.
– Wow! Ciebie o tej koszmarnej porze stać na takie akcje?!
– Nie! Nic mi nie WSTAĆ. Ani raz! Bliższy jestem zejścia niż wejścia.