Podałam Kajowi kawę.
– Dziękuję ci, najlepsza z moich żon. Nigdy nie miałem lepszej.
– I nie będziesz miał, prawda? – zadaję pytanie według mnie retoryczne.
– Tego nie wiemy.
– Co takiego?
Idę w jego kierunku, żeby go zabić i mieć pewność, że jednak byłam przez całe jego przedwcześnie zgasłe życie najlepszą z żon.
– Mam nadzieję, że drzemie w tobie silna potrzeba samodoskonalenia?! Przecież możesz być jeszcze lepsza.
Normalnie rozpuścił mi się chłop okropnie.