Telefonuje Kaj i pyta mnie o najświeższe wieści z pola walki ze Złym Losem, w której, niestety, oddaję tego pola coraz więcej.
– Do dupy – odpowiadam krótko acz, jak się mi wydaje, precyzyjnie.
– To znaczy jak?
– No jak jak? Do dupy to do dupy, tak?!
– Właśnie nie wiem jak? Pamiętasz, co mówił poeta? Jeśli chodzi o ślicznie wyrzeźbiony tyłeczek niewieści, „to owo coś jest cudowne”!
– Nie, Kaj, chodzi mi o męską zapuszczoną wielką dupę, nawet nie tyłek, „wspartą o nóg grube słupy”!
– Aaa, „to rzeczywiście do dupy”.
No przecież mówiłam:(