Jemy obiad w chińskiej restauracji. Dostaliśmy po imbryczku herbaty i po maleńkiej filiżance.
– Pojemne te imbryczki – zauważam – piję już 3 filiżankę, a on nadal prawie pełen.
– Fakt – przytakuje Kaj – ja piję już 60-ą i wciąż końca nie widać… O, a teraz piję już 37-ą.
– No jak 37-ą, skoro wcześniej była 60-a.
– Aaa, bo ja nie piję po kolei.