Kaj sprząta po kolacji.
– Czy czegoś jeszcze sobie życzysz? – pyta.
– Nie, dziękuję! Jestem pełna.
Po chwili ja pytam męża:
– Chcesz herbatę?
– Nie.
– A ja sobie zrobię.
– Przecież przed chwilą pytałem cię o to, a ty powiedziałaś, że jesteś pełna.
– Bo myślałam, że pytasz o jedzenie.
– Nie, ja pytałem o każdy aspekt twego jestestwa.
– A to kilka potrzeb jest jeszcze do zaspokojenia.
– Idę odpoczywać. Gdyby okazało się, że już śpię, kiedy przyjdziesz, to mnie zbudź. Spróbuję sprostać twym potrzebom.
– Ależ ty jesteś gotów zaspokajać me potrzeby, prawda?
– No wiesz… Mówiąc bez ogródek: wobec twoich potrzeb staję, że się tak wyrażę, „na baczność”.