Rozpoczynamy podróż. Mona siedzi w aucie w czapce, szaliku i kurtce. Kaj widząc w lusterku jadące za nami auto bez włączonych świateł zwraca się do niej:
– Pokaż panu, że jedzie bez świateł.
– Tylko zdejmij czapkę – dorzucam od siebie.
– Dlaczego?
– Bo ciepło.
****
– Widziałeś ten wóz?! – pytam Kaja o czarną audicę wyjeżdżającą z bocznej drogi.
– Ten czarny, wypasiony? – upewnia się mąż – …jak kret na naszej działce?
****
Obok drogi, którą jedziemy, wystawiono drewniane wiatraki na sprzedaż.
– Kupmy taki wiatrak na naszą działkę – składa propozycję do odrzucenia Kaj.
– Nie! – odpowiadam kategorycznie.
– Dwa?! A gdzie my dwa postawimy?
****
Słuchamy radiowej audycji o wielkich nieobecnych. Wspominają Whitney Houston. Zauważam:
– Piękna, utalentowana i bogata, a nieszczęśliwa.
– To tak jak nasz tata, tylko on niebogaty – stwierdza Mona.
– Dokładnie! – zgadza się Kaj. – Jeszcze niepiękny, nieutalentowany i przeciwnej płci, ale w zasadzie taki sam, tylko oprócz że wszystko.