Kaj i Mona odbierają mnie z dworca. Mąż w ręku dzierży plik krzyżówek.
– Wow, ale masz potrzebę rozwiązywania – zauważam.
– To z 2009 roku – mąż odpowiada nie do końca sensownie.
– Ale to chyba nie ma znaczenia, bo przecież nigdy nie wysyłasz.
– A wiesz, może tym razem wyślę.