W naszym domu rozgościł się rotawirus. Aktualnie zmaga się z nim Lulu, która z reguły fatalnie znosi wszelkie niedomagania. Pracuję, do pokoju przychodzi Kaj i postuluje:
– Daj coś Lulu, ona tak jęczy…
– A co mam jej dać na rotawirusa?
– No nie wiem, może chociaż ibufen?
– Chyba tylko po to, by sprowokować wymioty?
– To może chociaż miskę jej daj?
– Kochanie, czy ja jestem dyspozytorem misek w tym domu?
– Chciałem tylko zasygnalizować, że nasza córka zmaga się z chorobą.
– Zapewniam cię, najdroższy, że nie umknęło mi to. Mam nawet podejrzenie, że cała kamienica słyszy jej jęki.
– W porządku. Chciałem tylko pokazać swoją czujność jako przewodnik stada.