Mijam się w drzwiach z mężem wracającym do domu:
– Przypominam ci, że nie robiłam dziś obiadu.
– Nie chcę twego obiadu! Ten, który zjadłem w pracy, wciąż mi leży na żołądziu.
– Uuuu, to nisko ci leży…
– Wcale nie! Normalnie. Wysoko mi leży.
– To ty masz tak wysoko żołądź?!
– Stąd ta moja jurność i niewyczerpane pokłady energii!