Wieziemy autem koleżankę Mony. Panna opowiada o zwierzątkach, które miała. Każda historia kończy się słowami: „A potem zachorował i umarł”. W pewnym momencie na drodze widać spacerującego gołębia. Ptak wcale nie zamierza uciekać przed nami i w rezultacie nie wiem, czy zdołał czmychnąć sprzed kół.
– Ten gołąb przeżył? – pytam Kaja.
– Nie! Zachorował i umarł. Mam podejrzenie, że była to choroba lokomocyjna.