Ranek. Kaj przyniósł kawę i klei się do mnie. Jestem nieprzytomna, więc proszę go grzecznie:
– Zostaw mnie w spokoju.
– Ale ja cię kocham.
– To mnie kochaj, ale mi tego nie okazuj.
– Ale jak nie okazuj?
– Ludzie przez lata muszą ukrywać swoją miłość do kogoś, to ty możesz poukrywać to rano!
Poszedł jak zbity pies, nucąc pod nosem: „Nie okazuj, miły, nie okazuj…”