Wracamy z działki. Chwilę wcześniej poinformowałam męża, że wkrótce jadę na kilka dni na Ukrainę. Kaj pyta:
– Zajeżdżamy gdzieś czy mamy wszystko do szczęścia…
– Mamy – odpowiadam.
Ale mąż monologuje dalej:
– … czyli mamy miłość, wierność i uczciwość małżeńską… No z tą uczciwością to przesadziłem, przecież nie po to jedziesz na Ukrainę, żeby być wierną.
I teraz nie wiem, czy on wie coś o mieszkańcach Ukrainy, czego ja nie wiem? Czy też o mnie coś, czego ja nie wiem?