Gramy w scrabble. Kaj popija wódkę, którą przywiozłam mu z Ukrainy. Słowo „popija” nie jest najtrafniejsze, bo wódka jest tak gorzka (papryczka chili z miodem), że każdy malutki łyczek trzeba natychmiast zagryźć czekoladą. W pewnej chwili mąż przygląda mi się badawczo:
– Kaja, nie jestem pewien, czy obdarowania mnie tą butelką nie można uznać za próbę otrucia…?
Kończymy grę, a pierwszy kieliszek wciąż do połowy pełen. Mąż zagrzewa siebie do walki:
– No chłopie, chwila odwagi.
Żadnym alkoholem Kaj nie cieszył się równie długo;)