Siedzimy przy stole.
– Co to jest? – pyta Lulu.
– Pasztet.
– A z czego on?
– Ze zwierzęcia.
– A nie, to ja wolę ser.
– Ser jest też ze zwierzęcia – zauważa Kaj.
– Ale z wydzieliny! Zadowolę się serem.
– Pasztet też jest z wydzieliny – upiera się Kaj. – Podroby wydzielono zwierzęciu nożem odtąd dotąd.
****
Mąż usmażył okonie, które nafaszerował cebulką i pospinał wykałaczkami. Dziewczyny narzekają:
– Ale te okonie niebezpieczne, mają pełno ości.
– I wykałaczki – dorzucam.
– I haczyki wędkarskie i miny głębinowe – wylicza Kaj.