Siedzę z Kajem i dziewczynkami przy stole i przekonuję córki:
– Możecie zostać w życiu, kim zechcecie. Musicie tylko naprawdę tego chcieć.
Na co Kaj:
– Oczywiście! Ja na przykład zawsze chciałem być kosmonautą i proszę…
Kiedy opanowaliśmy śmiech, Lulu odezwała się do siostry:
– A ty się nie śmiej, bo ty kiedyś chciałaś zostać kotkiem, który zmywa naczynia!
Kaj, niezainteresowany marzeniami młodszej latorośli, podjął na nowo wątek swych dziecięcych pragnień:
– Zawsze chciałem polecieć na księżyc, ale Armstrong mnie ubiegł. Uznałem, że chodzenie po księżycu stało się zbyt popularne.
– Raczej! – zgodziłam się skwapliwie. – Tym bardziej, że Neil zrobił to jeszcze przed twoimi urodzinami.
– Właśnie! Stwiedziłem, że moje marzenie przeterminowało się i zostałem inżynierem.