Wczesnym rankiem pytam męża:
– Ile stopni za oknem?
– Minus 19.
– O rany, ale ziąb. Gdzieś jest twoja bielizna termiczna, może poszukam?
– Dziś nie trzeba. Założę, kiedy będzie zimno.
– Uuu, taki z ciebie orzeł?!
– Samyj pierwyj!
Kaj wychodzi do pracy, wieszczę:
– Zmarzniesz ty w tę dupkę w tych cienkich spodniach.
– Daj spokój, stara mądrosć ludowa mówi przecież, że „nieważne jakie spodnie, ważne, jakie serce w tych spodniach bije”.