Tłusty czwartek. Na kategoryczne życzenie Mony zrobiłam na śniadanie naleśniki z syropem klonowym. Dziecko zjadło 5, w połowie szóstego stwierdziło:
– Chyba się rozpęknę.
Wolałam nie sprawdzać, czy mówi prawdę i zabrałam talerz.
Po powrocie ze szkoły już od progu zarzuciła mnie pretensjami:
– Czemu zrobiłaś dziś naleśniki? Przecież dziś tłusty czwartek!
– Bo chciałaś.
– Ale zapomniałam, że to tłusty czwartek i potem nie mogłam zjeść w szkole pączków.
– To żadnego nie zjadłaś?
– Zjadłam tylko cztery!
– To obiadu już nie wcisnęłaś?
– Wcisnęłam, bo po tych słodkościach, chciało się czegoś normalnego. A co jest w domu na obiad?
To powiedziała 10-latka chuda jak patyk.