Kaj i Mona leżą na łóżku i grają na swoich komórkach w jakieś wyścigi. Przyniosłam pokrojony owoc kaki:
– Chcecie kaki?
– TAK! – krzyczy Mona – zaraz!
– Ja też zaraz się poczęstuje – deklaruje Kaj.
Przerwał grę i rozczarowany stwierdził:
– Eee, to kaki.
– No przecież powiedziałam!
– A ja usłyszałem „kali”.
– A co to kali?
– Nie wiem i dlatego chciałem, bo mnie zaintrygowałaś.