Mona jest dzieckiem swoich czasów – świat wirtualny jest dla niej bliższy i bardziej zrozumiały niż realny.
– Co wzięłaś do czytania – pytam córkę.
– Książkę.
– Jaką?
– Z papieru!
Idziemy całą rodzinką przez cmentarz [nasze drugie nazwisko brzmi: Adamsowie]. Ciemno jak… bardzo ciemno. Kaj wyciąga telefon i świeci.
– Tato, masz aplikację „latarka”?! – wykrzykuje z zachwytem Mona.
– Dziecko, ja mam latarkę!