Coś tam miksuję. Kaj nachyla się nade mną, by sprawdzić, co mam w misce. Zaczynam całować go w szyję. Odchodzi.
– Wracaj tu natychmiast. Dawaj mi szyję, masz taką słodką szyjkę. Chodź tu.
– Nie ma mowy!
– Chodź tu natychmiast, przecież mi ślubowałeś.
– O żadnym wampirzeniu nie było mowy w przysiędze małżeńskiej!