W sobotę skończyłam zajęcia o godzinie 20-ej. Opowiadam Kajowi, jak nieswojo czułam się na uczelni:
– Skończyłam zajęcia ostatnia. Poszłam po swoje rzeczy do pokoju. Żywej duszy w pobliżu. Na naszym piętrze światła paliły się tylko na klatkach schodowych. Na korytarzu zupełnie ciemno. Światła włączyć nie można, a mój pokój jest po środku. Powiem ci, że szłam z duszą na ramieniu.
– No tak – pokiwał głową ze zrozumieniem – idziesz i myślisz: „Zgwałcą, czy nie zgwałcą”. Nie zgwałcili, cholera! Pójdę jeszcze raz, może tym razem się uda.