Leżę padnięta w sypialni. Wchodzi Kaj z bardzo czytelnymi zamiarami. Bronię się:
– Niestety, dziś nie mam ci nic do zaoferowania. Jestem wykończona. Nie mogę ruszyć ręką, że nie wspomnę o innych częściach ciała.
– O kochana, ty zawsze masz coś do zaoferowania. Powiedziałbym nawet, że masz najlepszy wikt i oferunek pod słońcem.