Kaj nie wraca wieczory i ranki… No dobra, został dziś w pracy dłużej, bo miał telekonferencję z Francuzami. Dzwonię do niego:
– Wracaj do domu, bo pójdę na dzikie chłopy!
– Idź.
– Jak to idź?!
– No, normalnie idź, przecież wrócisz.
– Skąd ta pewność?!
– Kaja, a z kim ci będzie tak dobrze, jak ze mną?
O skubany! Jaki pewny! Też coś!
Cholera, może mieć rację… zresztą skoro mogę, to już mi się nie chce…