Jedziemy na wakacje, więc humory dopisują i wszystko zachwyca. Kaj w uniesieniu:
– Ale zielono! Aż trawę chce się jeść.
– To zatrzymaj na popas!
****
Pobieramy pieniądze w bankomacie, na ziemi leży tabliczka, która spadła z elewacji budynku: „I oddział banku w Sejnach”. Kaj z niepokojem:
– Wiesz, że w Sejnach upadł oddział naszego banku?!
****
Wracamy z Litwy. Kaj użala się nad ubóstwem naszych sąsiadów. Boleje, że tyle ziemi leży odłogiem, że tak wiele gospodarstw chyli się ku upadkowi, że niektóre wsie i miasta wydają się wręcz wyludnione, że ogromne tereny zdają się nie mieć właściciela. Wreszcie przekraczamy granicę Polski i tu z kolei wszystko go zachwyca: że czyściutko, że zagospodarowane, że pięknie utrzymane, że bogate, wreszcie stwierdza:
– Patrzcie, w Polsce nawet drzewa w lesie wydają się bardziej zadbane!
Nie wiem, czy to doszedł do głosu skrywany dotąd patriotyzm czy poczucie estetyki… skrywane równie głęboko;)